...czyli jak oswajać dziecko z komputerem rozmowa z Katarzyną Bulicz-Kasprzak, redaktor naczelną internetowego serwisu edukacyjnego nedu.pl, mamą 4,5-letniego Igora
Współczesny świat rozwija się bardzo dynamicznie. Naszym zadaniem jako rodziców jest przygotować dziecko do życia w ciągle zmieniającej się rzeczywistości. Dlatego musimy nauczyć je korzystać z komputera czy telefonu komórkowego tak samo jak z radia czy gazet.
Dziecko musi wiedzieć, że komputer to kolejne urządzenie, które w zależności od wykorzystania, przynosi pozytywne albo negatywne skutki. Nadużywanie komputera może prowadzić do uzależnień, powodować wady postawy czy wzroku, ale z drugiej strony – komputer pomaga w nauce i dostarcza dobrej rozrywki. Byle by wykorzystywać go rozsądnie. Mojego synka bardzo wcześnie zaczęłam oswajać z komputerem.
Igor zaczął korzystać z komputera w wieku dwóch lat. Zainstalowałam mu pro gram dla maluchów – na ekranie pojawiały się kolorowe zdjęcia, a po przyciśnięciu klawisza odtwarzał się śmieszny dźwięk. Mniej więcej po roku takiej zabawy uznałam, że mój maluch jest pełnoprawnym użytkownikiem domowego komputera. Założyłam mu osobny profil i zainstalowałam dwie gry dla najmłodszych. Kupiłam specjalną mysz dla dzieci.
Często wyszukujemy w internecie zdjęcia zwierząt, pojazdów, zabawek i wspólnie je oglądamy. Gramy w gry dla dzieci – te edukacyjne i te typowo rozrywkowe. Czasem zamieniamy się rolami – ja gram w grę mojego dziecka, a ono mnie obserwuje i mi pomaga. Specjalnie się mylę i to wywołuje salwy śmiechu.
Kupuję wyłącznie gry przeznaczone dla przedziału wiekowego syna. Zwykle instaluję program wieczorem, kiedy Igor już śpi, i gram w nią sama. W ten sposób sprawdzam, czy nie ma tam niczego, czego moje dziecko by się bało. Dzieci różnie reagują i tylko rodzic wie, czego może się obawiać jego pociecha. Nigdy nie zostawiam Igora samego z komputerem. Zawsze siedzę obok, służę radą, pomocą, odpowiadam na pytania i obserwuję postępy.
Ustaliliśmy, że 40 minut to maksymalny czas, jaki mój syn może spędzić przed monitorem (wliczamy w to również telewizor).
Czasem trudno to wyegzekwować, ale staram się być konsekwentna.
Wymyślam zabawy „zamiast”. Na przykład robimy laptopa z pudełka. Wycinanie z gazet literek na klawiaturę i przyklejanie ich to zajęcie dla dziecka na wiele godzin. Bawimy się też w zabawy inspirowane grami – na przykład ustawiamy tor przeszkód jak w platformówkach. Albo rysujemy bohaterów z gier.
Pozytywnie. Dziecko uczy się przez zabawę. Kiedy coś je interesuje, to nauka przychodzi mimochodem. Nawet nie zauważyłam, kiedy Igor poznał literki i cyfry. Dowiedział się wielu rzeczy o świecie. Dzięki temu będzie mu łatwiej w szkole. Ale nie o samą wiedzę chodzi. Dziecko wie, jak ją zdobyć, gdzie szukać informacji. A to jest najważniejsze.