Toruńskie Pierniki
awno, dawno temu w Toruniu mieszkał mistrz piekarski Bartłomiej. Jego przepyszne ciasta były słynne w całej okolicy. Niektórzy szeptali, że wielka w tym zasługa jego pomocnika, piekarczyka Bogumiła.
Piekarczyk Bogumił był skromny, pracowity i ... zakochany w córce mistrza Bartłomieja - prześlicznej Rózi. Rózia także kochała piekarczyka. Niestety mistrz Bartłomiej chciał wydać ją za bogatego toruńskiego kupca.
Pewnego dnia Bogumił spacerował nad strumieniem, gdy spostrzegł w wodzie pszczołę. Biedactwo próbowało dopłynąć do brzegu, ale opadło już z sił. Bogumił zerwał listek i delikatnie wyłowił ją z wody
Nagle usłyszał cienki głosik: „Oddałeś nam wielką przysługę, ratując życie pszczole. Pszczoły zbierają słodki nektar dla mnie i moich poddanych…”. To była sama Królowa Krasnoludków. „W nagrodę zdradzę ci pewną tajemnicę: następnym razem piekąc pierniki, dodaj do nich miód, a szczęście już nigdy cię nie opuści.” Tymczasem na ulicach miasta panował gwar i zamieszanie. Przed piekarnią czekał na Bogumiła mistrz Bartłomiej: ”Król przyjeżdża z wizytą do Torunia! Musimy upiec dużo ciast i pierników!”
Bogumił ciężko pracował przez całą noc. Za radą Królowej Krasnoludków do piernikowego ciasta dodał miodu. Potem wlał je do foremek i wypiekał do samego świtu.
Następnego dnia król próbował toruńskich wypieków. Gdy skosztował pierników Bogumiła uradowany krzyknął: “To najznakomitsze pierniki, jakie kiedykolwiek jadłem!”. I poprosił, by piekarczyk Bogumił wypiekał na dworze Królewskim.
Tak jak obiecała Królowa Krasnoludków, szczęście dopisało Bogumiłowi. Jego pierniki o cudownym, miodowym aromacie stały się sławne w całym kraju. A mistrz piekarski Bartłomiej oddał mu swą córkę Rózię za żonę.